Cała PolskaGóryWycieczki, podróże z psem

Ciekawa trasa Beskid Niski: Blechnarka – Przełęcz Wysowska – Vyšný Tvarožec – Blechnarka

Będąc na wakacjach w Beskidzie Niskim przemierzaliśmy różne trasy i szlaki. Wcześniej pisałam o wejściu na Lackową (najwyższy szczyt Beskidu Niskiego – zaliczany do Korony Gór Polski), a teraz chcę Wam opisać bardzo fajną i ciekawą trasę, którą sobie sami wytyczyliśmy: Blechnarka –Przełęcz Wysowska – altana wędrowcy przed Vyšný Tvarožec – Blechnarka.

Nasza trasa przez Beskid Niski

Naszą wędrówkę zaczęliśmy od miejsca znajdującego się paręset metrów za miejscowością Blechnarka, gdzie rozchodzą się szlak żółty i ścieżka spacerowa w kierunku cmentarza (zielona chorągiewka na mapce). Tu na polanie zostawiliśmy samochód i ruszyliśmy żółtym szlakiem do Przełęczy Wysowskiej, która leży na granicy Polski ze Słowacją.

Przełęcz Wysowska to przełęcz w Beskidzie Niskim, która znajduje się pomiędzy szczytami Jasiłników a Płazin. Do roku 2007 na przełęczy działało turystyczne przejście graniczne ze Słowacją.

Na Przełęczy Wysowskiej skręciliśmy w prawo i odtąd szliśmy już cały czas szlakiem czerwonym wzdłuż granicy. Szlak prowadzi prze las, więc nawet w upalne dni idzie się bardzo przyjemnie cały czas w cieniu. Szlak czerwony wije się na styku granic, więc podczas wędrówki raz szliśmy po stronie polskiej, a raz po słowackiej – co bardzo podobało się Grzesiowi. Śmialiśmy się, że jednocześnie możemy być w dwóch państwach naraz stając na styku granicy i mając każdą nogę w innym kraju 😉

Przez pierwszy odcinek idzie się łagodnie, niestety w pewnym momencie szlak mocno zaczyna piąć się w górę. A to dlatego, że wznosi się na szczyt Staviska (806 m n.p.m.)

Na tym odcinku nie jest łatwo. Bardzo strome podejście mocno daje się we znaki. Musieliśmy więc robić sporo przystanków na uspokojenie zadyszki. W końcu doszliśmy do szczytu. Tu napotkaliśmy ciekawy wysoki kopiec z kamieni uformowany przez turystów.

Potem poszliśmy dalej granią. Szlak po pewnym czasie zaczyna schodzić w dół. Tu już było dużo łatwiej i przyspieszyliśmy kroku. Naszym celem było znalezienie tajemniczej altany, którą miałam zaznaczoną na mapie.
Beskid Niski nie obfituje w schroniska na szlakach, a przynajmniej nie w tej części, którą my eksplorowaliśmy. Dlatego obiecałam chłopakom, że zrobimy sobie postój z piknikiem, gdy dotrzemy do owej altany, ale szczerze mówiąc nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Myślałam, że jest to zwykła wiata z ławą, przy której można usiąść i zjeść posiłek.

Jednak, gdy odnaleźliśmy ową tajemniczą altanę, aż zaniemówiliśmy z wrażenia!

Dokładne położenie altany wskazuje mapka poniżej, znajduje się ona przed szczytem Vyšný Tvarožec

Altana na widokowej polanie – Beskid Niski

 

Altana nie leży się przy samym szlaku, aby do niej dotrzeć trzeba wejść na ogromną polanę, z której rozpościera się wspaniały widok na słowackie góry. I tam z boku, tuż przy lesie znajduje się poszukiwana przez nas altanka.
Z daleka „chatka wędrowców” – bo tak ją nazwaliśmy – wygląda bardzo niepozornie. Jednak im bliżej byliśmy, tym więcej szczegółów zaczęliśmy zauważać.

Niedaleko chatki jest czysty drewniany wychodek, a wokół altany miejsce na grilla i ławy piknikowe. Najlepsze czekało nas jednak w środku. Altana jest zamykana i osłonięta przeźroczystą plexi. Po wejściu do środka, okazało się, że chatka wyposażona jest tak, że każdy strudzony wędrowiec może tu odpocząć, ogrzać się i zrobić sobie posiłek, a nawet coś ugotować i zaparzyć kawę!

Jest koza i drewno na opał, są zapasy żywności: konserwy, woda, przyprawy, warzywa – cebula, ziemniaki, kawa, herbata itp. Są też naczynia, garnki, czajnik, patelnie, sztućce, zapałki, zapalniczka i wszystko co w kuchni potrzebne!
Jest również fajna księga gości, do której można się wpisać 🙂 My oczywiście też zostawiliśmy w niej ślad po naszym pobycie 🙂 . Muszę przyznać, że jak dotąd nigdy się nie spotkaliśmy z takim obiektem na szlaku i była to dla nas ogromna niespodzianka 🙂

W chatce wszystko było utrzymane w czystości i w należytym porządku. Nie ma tu śladów wandalizmu, czy kradzieży, wręcz przeciwnie – widać, że każdy kto tu przybędzie dba o to miejsce. My również zadbaliśmy, by zostawić je w jeszcze lepszym stanie niż było, gdy tu przyszliśmy. Zamietliśmy podłogę, usunęliśmy wszystkie liście, które wiatr nawiał do środka, wytarliśmy stół po naszym posiłku 🙂

Altana leży w przepięknym miejscu. Warto się tu zatrzymać na chwilę, by poczuć klimat beskidzkich gór i przestrzeni. Te okolice znacznie różnią się od okolic bliskich nam Karkonoszy i Sudetów. Przede wszystkim jest tu spokój. Na szlaku nie spotkaliśmy nikogo. Byliśmy tylko my, przyroda i cudowne góry 🙂

Beskid Niski nie jest jeszcze rozdeptany i tak komercyjny jak inne polskie pasma gór. Jeśli chce się odpocząć od zgiełku, kolejek do atrakcji, tłumów na szlakach – to Beskid Niski jest idealnym miejscem. Można się rozkochać w tym rejonie Karpat.

Po odpoczynku ruszyliśmy w powrotną drogę. Tym razem, żeby nie wracać tą samą trasą schodziliśmy drogą, która prowadziła wprost do miejscowości Blechnarka. Taka ciekawostka: nazwa miejscowości pochodzi podobno od niemieckiego słowa blechnar, które oznacza rzemieślnika zajmującego się bieleniem płócien. Ciekawe, czy kiedyś mieszkańcy tej okolicy trudnili się właśnie tym fachem…

Po dotarciu na miejsce ja z Grzesiem zostaliśmy nad rzeczką, by trochę odpocząć i się ochłodzić mocząc bose stopy w lodowatej wodzie, a Kuba poszedł dalej po samochód. Potem wróciliśmy do Wysowej Zdrój na obiad.

Cała wycieczka zajęła nam około 3,5 h. Zrobiliśmy jakieś 8 km po górach, zataczając pętlę. To bardzo zróżnicowana, choć wcale nie łatwa trasa, szczególnie na odcinku, kiedy prawie pionowo trzeba się wspinać pod górę ;). Jednak widoki z polany z altaną rekompensują i wynagradzają cały trud i wszystkie niedogodności 🙂

Bardzo polecamy tę trasę! 🙂