City breakInne kraje

Festiwal Tulipanów i Amsterdam

Od kilku lat moim marzeniem było wybranie się do Holandii na Festiwal Tulipanów do ogrodów Keukenhof. To właśnie tam w okresie wiosennym, przeważnie od połowy marca do połowy maja trwa wystawa tulipanów i innych kwiatów cebulowych.

Długo szukałam różnych opcji spełnienia mojego marzenia, aż w końcu wybrałam tę najtańszą i najszybszą, czyli wyjazd weekendowy organizowany przez biuro podróży.

Oczywiście, jeśli ktoś dysponuje dłuższym wolnym czasem i większą ilością gotówki, to polecam wyjazd indywidualny. Ja jednak zdecydowałam się na szybką i bardzo budżetową formę podróży.

I tym właśnie sposobem znalazłam się wraz z kilkoma koleżankami w Holandii (bo wyjątkowo był to typowo „babski” wypad – bez mężów, bez dzieci), gdzie pierwszą część dnia spędziłam w zapierających dech w piersiach ogrodach, a drugą w samym Amsterdamie.

O tej porze roku w Holandii pogoda bywa kapryśna i zmienna. Trzeba przygotować się na każdą ewentualność. Gdzieś nawet przeczytałam, że w Amsterdamie są tylko trzy stany pogodowe: pada, właśnie przestało padać i za chwilę zacznie padać. I to podczas mojego pobytu dokładnie się sprawdziło 😉

Ogrody Keukenhof – Festiwal Tulipanów

Jeśli ktoś jest miłośnikiem ogrodów, kwiatów, kolorów, przyrody – to koniecznie powinien się kiedyś wybrać do ogrodów Keukenhof, które położone są ok. 30 km od Amsterdamu i zajmują 32 ha powierzchni.

Co roku na wiosnę rozkwita tu ponad siedem milionów kwiatów cebulowych, które tworzą przepiękne kolorowe kobierce. Wszystkie cebulki są wysadzane ręcznie przez pracowników ogrodu i podobno co roku ogród wygląda trochę inaczej.

Ogród Keukenhof w XV w. stanowił część posiadłości księżnej Jakoby i miał charakter ogrodu kuchennego, w którym uprawiano zioła do zamkowej kuchni. Przez wieki poddawany był różnym modyfikacjom i przeróbkom. Jednak pierwsza wystawa kwiatów powstała na tym terenie w 1949 roku, zainicjowana przez burmistrza Lejdy. Od tamtej pory parada kwiatów w Keukenhof organizowana jest co roku.

Muszę przyznać, że ogrody zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Spacerując po alejach czułam się jak w raju. Chłonęłam barwy, zapachy i otaczające mnie piękno. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu tego co zobaczyłam. I zapewniam Was, że żadne zdjęcia nie oddają w 100% tego piękna.

Teren ogrodów wydaje się być dość duży, choć taki nie jest. Na spokojne zwiedzanie wystarczy ok. 4 godzin. Na terenie Keukenhof oprócz dywanów kwiatów znajdują się liczne pawilony z różnymi wystawami (np. wystawa storczyków), sklepy z pamiątkami, kawiarnie i punkty gastronomiczne, toalety (darmowe!). Są też ciekawe punkty widokowe, zaciszne zakątki, fontanny, rzeźby i inne ciekawostki. Jedną z głównych atrakcji jest ogromny wiatrak, do którego można wejść oraz rejs łodzią po kanałach.

Dla dzieci również przygotowano kilka niespodzianek. Są place zabaw, duży teren piknikowy oraz mini zoo ze zwierzątkami: owce, świnki, kozy, paw, kanarki, itp. Dodam też, że na teren ogrodów można wejść ze swoimi pupilami (za dodatkową opłatą).

Bilet wstępu na Festiwal Tulipanów to koszt kilkunastu euro – prawdopodobnie cena co roku ulega zmianie, więc nie będę podawać dokładnej kwoty. Różnica w cenie jest również między biletem indywidualnym, a grupowym. Decydując się na wycieczkę płaciliśmy za wstęp trochę taniej. Zwiedzanie ogrodów oczywiście odbywało się indywidualnie.

Amsterdam

Drugą część dnia spędziliśmy w Amsterdamie. Akurat w dzień naszego przyjazdu Holendrzy świętowali Dzień Króla i w samym Amsterdamie na prawie wszystkich ulicach, skwerach, placach i kanałach odbywały się koncerty, parady i trwały huczne imprezy. Wszędzie było głośno, kolorowo i tłoczno oraz unosił się zapach marihuany i piwa 😉

Na szczęście udało się uciec w spokojniejsze miejsca i choć trochę uchwycić tamtejszy niecodzienny klimat.
Amsterdam to taka trochę Wenecja. Pełno tu kanałów, mostów, urokliwych uliczek i wyjątkowych kamieniczek oraz romantycznych zakątków. To także miasto muzeów, których jest w Amsterdamie grubo ponad 50.

Podczas wycieczki udało nam się zobaczyć dzielnicę Czerwonych Latarni z paniami prezentującymi swoje wdzięki w witrynach okiennych oraz dzielnicę Chińską z licznymi azjatyckimi knajpkami. Odwiedziliśmy również pływający targ kwiatowy, gdzie zaopatrzyłyśmy się w cebulki tulipanów, a także wiele innych fajnych i interesujących miejsc .

Udało się również zjeść słynne frytki z majonezem 😉

Z racji trwającego święta niestety nie dane nam było zobaczenie żadnego muzeum, nie udało się również przepłynąć kanałem, dlatego koniecznie jeszcze kiedyś muszę tu wrócić…

To był taki spontaniczny, szybki city break w towarzystwie kilku fajnych babeczek ;). Bez noclegów, bez wyżywienia, tak trochę na żywioł. Jednak wyjazd ten okazał się fantastycznym oderwaniem od codzienności, od problemów, obowiązków. Polecam! Zwłaszcza zatroskanym i wiecznie zaganianym mamom i żonom! Zróbcie sobie czasem taką krótką przerwę 😉 zasługujecie na to!