Cała Polskapodróże, wakacje, wyjazdy

Nasze pierwsze wyjazdy z niemowlakiem

P1000310morze.morzeW pierwszą naszą podróż z 3-miesięcznym wówczas Grzesiem wybraliśmy się nad morze do Rowów koło Ustki. Miało to miejsce w maju, czyli całkowicie przed sezonem. Pogoda jeszcze nie była upalna, no i plaże niemal puste.

Był to niezły wyczyn logistyczny i organizacyjny. Mimo, że jechaliśmy tylko na kilka dni zabieraliśmy mnóstwo akcesoriów niemowlęcych: ciuszki, śpiworek, kocyki, całą pakę pieluch, chustę do noszenia, niemowlęce przybory toaletowe, wózek, i masę innych niezbędnych rzeczy. Całe szczęście, że karmiłam Grzesia piersią, bo odszedł cały sprzęt mleczno-butelkowy. Na plaży idealnie sprawdziła się chusta. Maluszek prawie cały czas smacznie spał, a my mogliśmy spacerować do woli.

Planując wyjazd braliśmy pod uwagę porę dnia, kiedy Grześ najdłużej śpi, były to godziny przedpołudniowe. Dzięki temu prawie 5-godzinna jazda upłynęła nam w miarę spokojnie. Robiliśmy kilka przerw na karmienie, gdyż podczas jazdy nie zdecydowałam się wyciągać malca z fotelika ze względów bezpieczeństwa.389634_2205223866706_1730670819_1087269_morze_n

Kilkumiesięczne niemowlę jest mało wymagające. Wystarczy bliskość rodzica, mleczko, sucha pieluszka i trochę niezbędnych rzeczy. Z takim maleństwem nie ma jeszcze większych kłopotów, nie jest mobilne, więc zawsze mamy je przy sobie, dużo śpi. To naprawdę dobry czas na wycieczki.

Podsumowując: Wyjazd nad morze – jak najbardziej TAK! Bardzo przydatna chusta lub nosidełko.

 

P1000414biwak1Następnym naszym krokiem był biwak harcerski organizowany dla harcerzy i rodziców. Odbywał się w czerwcowy weekend podczas Euro 2012. Grzesiu miał niecałe 4 miesiące.

Jako, że nasi starsi synowie należą do harcerstwa oczywiście z nimi pojechaliśmy. Spaliśmy w iście harcerskich warunkach: drewnianych wieloosobowych barakach na amerykankach pod śpiworami. Grzesiu spędził noc w swoim wózku tuż obok mojej pryczy. W nocy spał nieźle, tak, że nie był przeszkodą dla innych rodziców dzielących z nami nocleg. W ciągu dnia staraliśmy się uczestniczyć we wszystkich atrakcjach organizowanych przez harcerzy, oczywiście z Grzesiem w chuście.

Zwiedzaliśmy muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, braliśmy udział w harcerskim biegu z różnymi zadaniami do wykonania i wieczornym świecznisku. Daliśmy radę.

Miesiąc później wyjechaliśmy również na dwudniowy wypad pod namiot. My przeżyliśmy i Grzesiu też :).

Podsumowując: Dobra organizacja nie wyklucza nawet udziału w bardziej ekstremalnych wyjazdach. I znowu: w takich sytuacjach bardzo przydaje się chusta.