Cała PolskaGórypodróże, wakacje, wyjazdyWycieczki, podróże z psem

Polska zachodnia – podróż wzdłuż granicy (z winnicami w tle)

Na początku tego roku zaplanowaliśmy wakacyjną podróż na zachód Polski, wzdłuż polsko-niemieckiej granicy. Potem wybuchła pandemia i nic już nie było pewne… Po cichu liczyłam, że do lipca otworzą jednak granice, bo choć w planach nie było zagranicznych podróży, to jednak wycieczki do naszych najbliższych sąsiadów wchodziły w grę….

Na szczęście granice otwarto… Ale pojawiła się jeszcze jedna przeszkoda… W czerwcu adoptowaliśmy psa. Trzeba było na nowo zweryfikować podróżnicze plany, a przede wszystkim noclegi. Niestety w jednym miejscu (ostatnim) z kilku przyczyn nie pozwolono nam przyjechać z psem… A więc ostateczna trasa praktycznie do ostatniego momentu nie była nam do końca znana , ale to tylko dodawało nieco dreszczyku emocji  😉

Podróż zaczęliśmy od lubuskiej winnicy. Będąc zimą w Zielonej Górze zamarzyliśmy, by zobaczyć polskie winnice w całej okazałości w pełnym sezonie, czyli wtedy kiedy wszystko jest zielone… I tak, zatrzymaliśmy się w Winnicy na Leśnej Polanie. Tam raczyliśmy się przepysznym białym winem, które dostaliśmy w poczęstunku.

W winnicy spędziliśmy dwie noce. W między czasie jeździliśmy w różne ciekawe miejsca i podziwialiśmy okolice. Odwiedziliśmy przecudny Skansen w Ochli (koło Zielonej Góry), pływaliśmy kajakiem i łodzią motorową po jeziorze Sławskim i weszliśmy na wieżę widokową „Joanna”, aby podziwiać okolice z wysokości.

Obiady jedliśmy w niezwykłym miejscu: na posesji Pałacu w Bojadłach 🙂
Zrujnowany i zaniedbany niegdyś pałac, teraz powoli odzyskuje dawną świetność, a to za sprawą nowego właściciela z wielką pasją. A sam pomysł stołowania w tak magicznym miejscu wydał nam się niezwykle atrakcyjny, więc codziennie przeprawialiśmy się promem na drugą stronę Odry, by zdążyć na domowy obiad wydawany z pałacowego okienka ;).

Kolejny przystanek zaplanowaliśmy w  Parku Mużakowskim. To ogromny obszar zamkowo-parkowy, który leży częściowo w Polsce, a częściowo w Niemczech. Jest bardzo urokliwy i naprawdę warto go zobaczyć. Ze względu na pieska, park przemierzaliśmy pieszo, choć łatwiej byłoby na rowerach.

W Łęknicy (bo tam właśnie nocowaliśmy przez 3 noce) jest jeszcze jedno fantastyczne miejsce, które szczególnie Wam polecam. To Geopark – Dawna Kopalnie „Babina”, czyli ścieżka przyrodnicza o długości około 5 km. Wiedzie ona po niesamowitym terenie pokopalnianym gdzie niegdyś mieściła się odkrywkowa kopalnia węgla kamiennego. Na tym terenie znajdują się przepiękne kolorowe jeziorka, a sama ścieżka jest genialnie przygotowana.

Stamtąd pojechaliśmy również na wieżę widokową Felixsee (Niemcy), na którą prowadzi ciekawy i mało uczęszczany szlak przez las.

Następnie wyruszyliśmy w kierunku Bogatyni. Bogatynia nie jest specjalnie turystycznym miastem. Nie znajdziemy tu zbyt wielu atrakcji, jednak na nas zrobiła duże wrażenie. Stało się to za sprawą niezwykle urokliwej dzielnicy, w której mieliśmy przyjemność nocować (także przez 3 noce). Znajdują się tam przepiękne zabytkowe domy podcieniowe z XVII wieku. I właśnie w jednym z takich domów mieści się pensjonat „Pokoje gościnne u Eweliny” z przesympatycznymi właścicielami, którzy stworzyli w nim wyjątkowe wnętrza i klimat. Jeśli będziecie kiedyś w okolicy, to serdecznie polecamy właśnie to miejsce – zapewne zakochacie się w nim, tak jak my 🙂

Bogatynia, to idealna miejscówka jako baza wypadowa do wielu pobliskich atrakcji. Warte zobaczenia po niemieckiej stronie jest między innymi miasto Zittau, Gorlitz, czy też kurort Oybin z niezwykłymi ruinami na skale oraz Kielichy Skalne.

Natomiast w Czechach warto odwiedzić Frydlant z zamkiem i ciekawymi szlakami turystycznymi, wieżę widokową w Hermanicach oraz Żywy Skansen w Jinrichovicach.

Koniecznie trzeba też się udać na trój styk granic, gdzie łączą się trzy państwa: Polska, Czechy i Niemcy.

Będąc w Bogatyni zaczęliśmy się rozglądać za ostatnim miejscem noclegowym, w którym moglibyśmy spędzić kilka dni. I zupełnie przez przypadek zarezerwowaliśmy noclegi w Górach Kaczawskich.

Jadąc w tamtą stronę „skoczyliśmy” jeszcze po drodze na nowe tarasy na Złotym Widoku w Szklarskiej Porębie oraz do Muzeum Kargula i Pawlaka w Lubomierzu.

W Krainie Wygasłych Wulkanów zatrzymaliśmy się w przecudnej Winnicy Agat w Sokołowcu i tam już przepadliśmy w zachwycie na dobre… Piękna okolica, fantastyczni ludzie, przesympatyczny gospodarz – pan Marcin i jedyna w swoim rodzaju przemiła pani Irenka, która gotowała dla gości jak prawdziwa babcia – z sercem i ze smakiem! Pyszne wino, nieziemskie potrawy, najlepsze swojskie produkty – po prostu niebo w gębie! I te widoki!!! Ach…

W Górach Kaczawskich udaliśmy się na wyprawę po agaty, przeszliśmy ciekawy i jedyny w swoim rodzaju szlak wąwozem, zwiedziliśmy zamek Grodziec, weszliśmy na wieżę widokową we wsi Muchów oraz na Bazaltowej Górze… Wszędzie było niezwykle urokliwie i bardzo inspirująco i co ciekawe, praktycznie nie było ludzi… Dlatego jesteśmy zachwyceni tą okolicą i na pewno tu wrócimy…

 

Na koniec chciałabym bardzo podziękować wyjątkowym osobom: Magdzie i Kubie, których poznaliśmy w Winnicy Agat: za długie rozmowy przy winie, za przemiłe towarzystwo i niespodziewany prezent na pożegnanie: książkę z dedykacją 😀  Bo Magda to pisarka, autorka wielu powieści i właśnie jedną z nich postanowiła nam podarować na pamiątkę!!!

Czyż nie jest to niesamowite?… Tak wiele pięknych przygód, spotkanych cudownych ludzi, wspaniałych miejsc… Taka oto nasza  tegoroczna podróż, którą zaczęliśmy od winnicy i na winnicy zakończyliśmy… 😀

Oczywiście wszystkie te miejsca, w których byliśmy, po kolei ze szczegółami dokładnie opiszę w kolejnych wpisach. Ten wpis, to tylko taki wstęp (zajawka) do kolejnych artykułów, także zapraszam do czytania 😀