O wszystkim

Kobieta na wychowawczym

1161775_10076798Ciągle ostatnio słyszę i czytam, o tym że kobieta-matka, szczególnie, gdy ma więcej niż jedno dziecko, to kobieta sfrustrowana, zmęczona, niewyspana, niezadowolona z życia, przepracowana, niedoceniona, nie mająca na nic czasu, itd… Jest teraz nowa „moda” na mówienie o negatywnych stronach macierzyństwa.

Muszę stwierdzić, że bardzo mnie to przeraża i przygnębia. O co chodzi?!

Dzisiejsze matki zaczynają „krzyczeć”, jak im to źle w macierzyństwie, że tak naprawdę to wcale tych dzieci nie chciały, a jeżeli chciały, to myślały, że będzie inaczej, łatwiej, przyjemniej. Niby bierze się to stąd, że wreszcie mogą otwarcie powiedzieć to, co myślą, bo dotąd trudy wychowania dzieci, to był temat tabu. Kiedyś wszędzie się tylko mówiło o „słodkich, ślicznych bobaskach” i o szczęściu jakie one dają. Macierzyństwo było „cukierkowe”.  Obecnie kobiety są nieszczęśliwymi matkami, gdyż zaburza im to robienie kariery, spełnianie marzeń, ogranicza ich wolność.

OK. Jednak ja, kobieta na wychowawczym, dostrzegam tu drugą stronę medalu. Zaczyna powoli się robić tak, że jak kobieta rodzi dziecko, chce z tym dzieckiem spędzać jak najwięcej czasu, bo właśnie w tym się spełnia i to jej daje mnóstwo satysfakcji, decyduje się przerwać pracę, której tak naprawdę nie lubiła, która przynosiła bardzo dużo niepotrzebnego stresu, ograniczała wolność, zabierała zbyt dużo czasu i energii (często przecież trzeba zostawać po godzinach), – to uznaje się ją (kobietę), za jakieś dziwadło, stwór nie z tej epoki. Budzi to wielkie zdziwienie społeczeństwa, a nawet pogardę: „Jak to, nie pracujesz?! Siedzisz z dzieckiem w domu?!” – czyli jesteś nieudacznikiem, zakałą społeczną, „matką polką” w rozciągniętym, poplamionym dresie.

Nie twierdzę, że macierzyństwo, to same cudowne chwile, radość i błogosławieństwo. 792152_30170309Tak, zdarza się, że jest ciężko, że chce się płakać, a nawet wyć. Ale, czy życie bez dzieci, to sama sielanka? Czy nie doświadczamy równie często załamania nerwowego, zmęczenia, frustracji, lub nawet chorób wywołanych przez długotrwały stres, w życiu bez dzieci? Czy czasami też nie mamy wszystkiego dosyć i chce nam się ryczeć z bezsilności, z głupoty innych ludzi od których niekiedy zależy nasz los? Odpowiedzmy sobie szczerze: czy tak naprawdę to wszystko dzieje się tylko dlatego, że posiadamy potomstwo? Czy bez nich naprawdę bylibyśmy szczęśliwsi, bardziej zadowoleni z życia, żylibyśmy bez problemów?

Być może jestem innym typem człowieka. Być może jestem staroświecka, ale bycie matką sprawia mi dużo radości. Gdy będąc już dojrzałą kobietą, urodziłam trzecie dziecko, bardzo się wyciszyłam, zrelaksowałam, a przede wszystkim odstresowałam. Teraz nic mnie nie ogranicza. Wreszcie mogę pomyśleć o sobie, o własnych przyjemnościach, pasjach. Na to wcześniej nie miałam zwyczajnie czasu. Byłam zapracowaną matką dwójki dorastających synów. Jednak okazuje się, że to nie dzieci wykańczały mnie psychicznie i fizycznie, lecz ta gonitwa za pieniądzem i nie wiadomo czym jeszcze. Praca, dom, dom, praca, praca, praca…zachód słońca

Dopiero teraz życie nabrało sensu, dopiero teraz wiem, że istnieję i dostrzegam, co jest tak naprawdę ważne. Celebruję każdy dzień, cieszę się każdą chwilą.
Jestem szczęśliwa! Ja – kobieta na wychowawczym :).

P.S. I niestety muszę Was zmartwić: nie chodzę w rozciągniętym dresie ;).