Cała PolskaGóryWycieczki, podróże z psem

Krótki wypad w góry z dzieckiem z nocowaniem w schronisku

W tym artykule chciałabym w kilku krokach pokazać, jak zorganizować i przygotować się na krótki (weekendowy) wypad w góry z dzieckiem połączony ze spaniem w schronisku. To bardzo fajna opcja czynnego wypoczynku, coś wyjątkowego, coś innego i coś, co na długo pozostaje w pamięci.

Jednak, jeśli nie ma się doświadczenia w tego typu wyprawach, to może budzić niepokój i myśli tj.: „czy damy radę”, „czy dziecko wytrzyma”, „czy będzie nam się podobało”…  Ale póki się tego nie zrobi, nieprzeżyte i nie doświadczy, to się nie przekona i nadal będą się pojawiać obawy…

Jak zorganizować krótki rodzinny wypad w góry z nocowaniem w schronisku?

  1. Przede wszystkim trzeba wybrać rejon, do którego chce się pojechać
  2. Wybrać i zaplanować trasę/trasy, które będzie się pokonywać – trasy powinny być dostosowane do kondycji, umiejętności, możliwości i doświadczenia wszystkich uczestników wyprawy, czyli także dzieci. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę, że będzie się przemierzać szlak z ciężkim plecakiem na plecach
  3. Na trasie szlaku powinno się znaleźć schronisko, w którym będzie się nocować
  4. Nocleg w schronisku koniecznie trzeba zarezerwować wcześniej! Tu też warto dopytać o szczegóły nocowania z dzieckiem (dokładniej przeczytasz o tym tu: https://zdzieckiemdo.pl/nocleg-w-schronisku-gorskim-z-dzieckiem-wady-i-zalety/ )
  5. Trzeba się również zorientować wcześniej, gdzie można bezpiecznie zostawić samochód na cały czas trwania trekkingu. Najlepiej sprawdzić na mapie parkingi (również takie przy hotelach i pensjonatach), które są najbliżej początku i końca naszej trasy. Wówczas nie będzie się niepotrzebnie tracić czasu i sił na dotarcie z samochodu na szlak. Doradzam przez wyprawą podzwonić, popytać o możliwość zostawienie auta na czas pobytu w górach. Pozostawienie samochodu to dodatkowy koszt, który należy uwzględnić w budżecie.
  6. Jeśli mamy w planach długi marsz, to warto pomyśleć, aby jakiś etap (np. wjazd na górę), można sobie ułatwić, korzystając z kolejki, wyciągu itp. To co prawda dodatkowy wydatek, ale również ciekawa atrakcja, szczególnie dla dzieci J , no i zaoszczędza siły i czas na dalszą wędrówkę.
  7. Koniecznie trzeba przewidzieć, co będzie nam potrzebne przez te kilka dni: odpowiednie ubranie (jednak nie za dużo, by tego niepotrzebnie nie nosić), śpiwór (jeśli nie chcemy ponosić kosztów pościeli w schronisku), jedzenie, przekąski na trasę, napoje, leki i apteczkę – koniecznie!!! Itp.
  8. Jeśli dzieci są już nieco starsze, można część lekkich rzeczy włożyć również do ich małych plecaczków, tak, by każdy coś nosił 😉
  9. W górach warto mieć trochę gotówki. Nie zawsze bowiem jest możliwość płatności w inny sposób.
  10. Konieczna jest bieżąca obserwacja pogody. Jeśli prognozy są bardzo złe, najlepiej zrezygnować z wycieczki lub ją przełożyć na inny termin.

Teraz opowiem o tym, jak my zorganizowaliśmy naszą majową, weekendową wyprawę na Szrenicę i Halę Szrenicką…

Wszystko zaczęło się o wyboru miejsca – Grześ nigdy jeszcze nie był na Szrenicy (przechodziliśmy obok, ale tam nie weszliśmy), więc tym razem postanowiliśmy zacząć od tego szczytu.  Tak, znowu padło na Karkonosze 😉  🙂  Nocleg zarezerwowałam w schronisku PTTK na Hali Szrenickiej z uwagi na to, że można tam nocować z psem, a chcieliśmy na wyprawę wziąć naszą Szyszkę.

Do Szklarskiej Poręby przyjechaliśmy już w piątek wieczorem, by jak najwcześniej wystartować w góry. Nocleg zarezerwowałam w pensjonacie tuż obok wyciągu na Szrenicę (widzieliśmy go z okna). Kiedy dotarliśmy na miejsce, nie było już w pensjonacie personelu, ale wcześniej umówiliśmy się, gdzie zostawią nam klucze do pokoju J . Tutaj również zostawiliśmy samochód na cały weekend.

Nazajutrz, w sobotę o 9:30 rano wjeżdżaliśmy wyciągiem na Szrenicę. O tej godzinie nie było jeszcze wielu ludzi, choć powoli ruch zaczął się robić coraz większy.

Mieliśmy ze sobą dziecko, psa, dwa duże plecaki i jeden mniejszy, więc musieliśmy przemyśleć całą logistykę. Na szczęście wszystko przebiegło sprawnie i bezproblemowo 🙂

W schronisku na Szrenicy spokojnie i bez pośpiechu zjedliśmy pożywne śniadanie (bo wcześniej nic nie jedliśmy), poszliśmy na punkty widokowe, a w międzyczasie zadzwoniłam do schroniska na Hali Szrenickiej, by dowiedzieć się, czy jest możliwość pozostawienia plecaków. Okazało się, że nasz pokój jest już posprzątany, więc możemy nawet odebrać klucze (dlatego zawsze warto dopytywać o takie rzeczy).

Zeszliśmy więc do Hali Szrenickiej, zakwaterowaliśmy się, przepakowaliśmy i ruszyliśmy na szlak. W planach było dotarcie do Śnieżnych Kotłów 🙂 . Po drodze spotkaliśmy się ze znajomymi, z którymi mieliśmy spędzić ten górski weekend i razem wspólnie poszliśmy w drogę. Pogoda niestety się trochę popsuła, od czasu do czasu siąpił deszcz, ale nam humory dopisywały, a dzieci bardzo szybko podłapały kontakt 🙂 . W towarzystwie szło się bardzo przyjemnie i wesoło. I tak minął nam dzień.

Po południu wróciliśmy do schroniska, zjedliśmy obiad, a dzieci od razu pobiegły na tamtejszy plac zabaw. Wieczór upłynął na wspólnym biesiadowaniu, rozmowach i zabawach – było bardzo przyjemnie 🙂 .

Noc niestety była trudna, bo towarzystwo w schronisku okazało się bardzo rozrywkowe. Na szczęście dzieci spały i nic ich nie budziło, gorzej z nami, ale tak to już bywa…  😉

W niedzielę wstałam wcześnie rano, na wschód słońca… Uwielbiam takie momenty. Tą ciszę i piękne widoki. W schronisku wszyscy jeszcze smacznie śpią, więc wokoło nie ma żywej duszy, tylko zwierzęta wychodzą z lasu i zaczynają śpiewać ptaki… Taka chwila z kubkiem pysznej pachnącej kawy – to najpiękniejsza rzecz, jaka może się przydarzyć…

Potem wstali pozostali członkowie naszej ekipy,  zjedliśmy pyszne śniadanie i wyruszyliśmy w powrotną drogę. Tym razem już pieszo, czerwonym szlakiem przez Wodospad Kamieńczyka, do Szklarskiej Poręby. Trasa powrotna również była bardzo przyjemna, choć na szlaku robiło się coraz tłoczniej.

Taki oto przyjemny weekend w miłym towarzystwie 🙂 Bardzo polecamy takie mini wyprawy!!! 😀