Wielkie sprzątanie a małe dziecko
Zawsze w sezonie wielkich porządków (czyli w okolicy większych świąt) mam problem, co zrobić w tym czasie z dzieckiem. Nie lubię i nie umiem sprzątać z małym rozrabiaką przy boku. Grzesiu jest bardzo żywym stworzeniem, chętnie pomaga, chce we wszystkim uczestniczyć. Niestety sprowadza się to do tego, że sprzątanie postępuje bardzo wolno i jest niezwykle męczące i frustrujące. Przynajmniej dla mnie, gdyż niestety jestem z tych osób, które nie lubią sprzątać, ale lubią porządek. Starsi synowie już wiedzą, że kiedy mama zabiera się do porządków, jest zła i pohukuje, bez kija lepiej nie podchodzić ;).
Co zatem robię? Czekam na dogodny moment i zatrudniam starszych synów lub męża (choć ten ostatni jest rzadko dostępny) jako niańkę. Nie mam niestety opcji babci do pilnowania wnuka w tym gorącym czasie, więc musimy radzić sobie sami. Na szczęście chłopaki na dwa dni przed świętami mają już (albo dopiero) wolne od szkoły, więc mogą pomóc. I dlatego z większymi porządkami czekam prawie do samego końca. Jeżeli czegoś nie zdążę zrobić, to odpuszczam, przekładam na inny dogodny moment. Trudno… nie będzie idealnie. Na szczęście nauczyłam się już, że czasami można (a nawet trzeba) niektóre rzeczy odłożyć, przełożyć na inny termin lub zlecić komuś innemu.
My matki mamy często z tym problem, bo przecież nikt nie zrobi wszystkiego tak dobrze jak my same. Ale to chyba nie o to chodzi. To nic, że mąż nie doczyści płytek za umywalką, to nic, że któreś ze starszych dzieci nie zetrze starannie kurzu z ostatniej półki. Przecież od tego świat się nie zawali. Najważniejsze, że starają się nam pomóc, kiedy tego oczekujemy. Po wykonanej pracy zawsze, ale to zawsze należy pochwalić i docenić pomoc. Zwłaszcza jeśli chodzi o facetów ;). Pamiętajcie o tym! Ja się też tego musiałam nauczyć. Czasami jest to trudne, ale wierzcie mi, można ;).
Zatem do roboty! Dziecko oddać pod opiekę bliskiej (lub mniej bliskiej) osoby i do dzieła! Święta już za parę dni!