Ćwicz z dzieckiem, mamo, tato!
Nigdy nie byłam jakąś szczególną fanką ćwiczeń fizycznych, nigdy też nie lubiłam biegać. Zawsze wydawało mi się to strasznie nudne i bardzo męczące. Podziwiam osoby, które biegają regularnie, a te które biegają na długich dystansach to już szczególnie!
Jednak przychodzi taki dzień w życiu każdego człowieka (no dobra, może nie każdego, ale w moim życiu przyszedł), że zaczynamy się zastanawiać nad swoim zdrowiem, sylwetką, kondycją.
Nie jestem już młodą mamusią (tak, kiedyś byłam – ale to przeszłość), która nie musi specjalnie się wysilać, żeby nadążyć za swoją małą pociechą i czasami bieganie za synkiem przyprawia mnie o zadyszkę. A ponadto, tu i ówdzie pojawiły się oponki, zwłaszcza po zimie i świętach.
Postanowiłam coś ze sobą zrobić… Mąż namówił mnie na codzienne wspólne marszo-biegi w pobliskim miejskim lasku. Zgodziłam się i tak oto od kilku tygodni poprawiam swoją kondycję fizyczną. Codziennie rano (jak tylko za mocno nie leje deszcz) wyruszamy na około godzinkę po zdrowie!
Nie uwierzycie, ale to naprawdę wciąga! Jeżeli jakiś dzień wypadnie (np. z powodu wyjątkowo brzydkiej pogody) to bardzo, ale to bardzo tego brakuje. I tu uwaga: aby poprawić swoją kondycję fizyczną i zdrowie, wcale nie trzeba biegać!
Jeżeli ktoś nie lubi biegać (tak jak ja) albo z różnych przyczyn (zdrowotnych i nie tylko) nie może, proponuję szybki marsz, który również może być zbawienny w odchudzaniu lub przy poprawie kondycji, a także pozytywnie wpłynie na nasze zdrowie.
Szybki marsz (to tak ok. 5-6 km/h) trwający przynajmniej pół godziny kilka razy w tygodniu pomoże pozbyć się nadwagi oraz przyniesie nieocenione korzyści zdrowotne.
Chodzenie nie obciąża stawów kolanowych, kręgosłupa i jest znacznie bezpieczniejsze niż bieganie. Chodzić można codziennie i nie przyniesie to negatywnych skutków. Maszerując przez ok. 0,5 h można spalić ok. 200 kcal i przyspieszyć przemianę materii. Codzienne chodzenie pomaga zmniejszyć ryzyko udaru, zawału serca, obniżyć ciśnienie krwi, zapobiec cukrzycy typu drugiego (u osób z nadwagą), wzmocnić kości i mięśnie. Maszerowanie świetnie poprawia też nastrój, jest idealne na stany depresyjne i zmęczenie umysłowe.
Do chodzenia, nie potrzeba drogich karnetów, specjalnych strojów i praktycznie żadnego sprzętu. Można oczywiście zakupić dobre, wygodne buty i ewentualnie kijki, ale nie jest to konieczne. Wystarczą chęci i w miarę ładna pogoda (jednak w mrozie i przy lekkiej mżawce też można ćwiczyć).
Pytacie: a co z dziećmi? Przecież nie zostawię ich samych w domu… To prawda… ale przecież można je wziąć ze sobą: malutkie niemowlaki w chustę, nosidełko, we wózek, natomiast starsze dzieci mogą towarzyszyć nam jeżdżąc na przykład na rowerku, tuż koło nas.
My tak robimy. Jeżeli starsi synowie są w domu, przypilnują w tym czasie małego braciszka, ale jeśli idą do szkoły – maluch idzie z nami! Jemu przecież też przyda się ruch na świeżym powietrzu.
Taka postawa rodzica, to również dobry przykład dla naszych dzieci. Niech od najmłodszych lat widzą, że mama i tata dbają o zdrowie i swoją kondycję fizyczną. Jeśli będą mieć przykład najbliższych, to zwiększa się szansa na to, że sami potem zechcą uprawiać jakieś sporty.
Zatem, bez wymówek i do dzieła! Już od jutra, albo jeszcze dziś! Naprawdę zachęcam! Bieganie, szybki marsz (marszo-biegi), nordic walking, jazda na rowerze, pływanie… cokolwiek, byle regularnie i wytrwale 🙂
Ćwicz z dzieckiem, dasz mu dobry przykład 🙂