Góry Izerskie – Czechy – 3 górskie wycieczki
W majówkę pojechaliśmy w Góry Izerskie, lecz tym razem do Czech. Majówka w Czechach to już powoli nasza tradycja, bo w ubiegłym roku też zwiedzaliśmy Czechy,
a dokładniej Czeską Szwajcarię.
Majówka w Czechach to bardzo dobry pomysł, gdyż na szalkach nie ma tłumów, tak jak u nas, a trasy mają naprawdę fajne i bardzo ciekawe, Zaraz o nich opowiem…
Jednak zacznę od noclegu, bo to był sztos!
Nocleg w czeskich Izerach
Na bazę noclegową wybrałam Bártlovą boudę w Bílý Potok
Bártlova bouda to pensjonat leżący na końcu wioski, u podnóża gór, przy lesie, tuż przy szlakach turystycznych. Stąd rozciągają się przecudne widoki na okoliczne szczyty i można iść w góry bezpośrednio z domu. Praktycznie nigdzie nie trzeba dojeżdżać.
Pensjonat ma bezpłatny parking dla gości, restaurację z czeskimi specjałami i czeskim piwem (jest też bezalkocholowe) i dostępem do wi-fi.
Można tu wynająć cały apartament (dwa pokoje z aneksem kuchennym, łazienką i przepięknym widokiem). Warunki są bardzo dobre, jest czysto, wygodnie i spokojnie oraz stosunkowo niedrogo (w Polsce ceny były wyższe).
Trochę historii o samym budynku:
Budynek powstał prawdopodobnie już w roku 1843.
Właścicielami obiektu (który nie nazywał się wtedy jeszcze Bartlova Bouda) była wówczas rodzina Neumannów. W 1910 roku przekazali go miejscowemu lekarzowi Rüfflerowi. W tym samym roku kazał przebudować szopę. Dobudowano okładzinę kamienną, a część szopy wymurowano jasnym tynkiem. Rüfflerowie wyjechali za granicę przed pierwszą wojną światową.
Następnie w 1926 roku właścicielem budynku został Anton Bartel, którego imię budowla nosi do dziś. W domu założył restaurację i kawiarnię i dodał taras z kolorowymi szybami w oknach.
Jego córka Anna Neuwingerová w 1938 roku dobudowała część południową z obszerną salą i pokojami noclegowymi na poddaszu.
Po wojnie dom przeszedł pod zarząd ROH, a następnie spółdzielni Jednota.
W 1990 roku właścicielami zostali mąż i żona Novotní z Frýdlantu, którzy prowadzili w tym miejscu restaurację i pensjonat aż do 2018 roku, kiedy rodzina Damašków kupiła dom Bartla.
W czeskich Izerach byliśmy 3 doby. To były dość intensywne dni, bo chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej.
W ciągu 3 dni pobytu udało nam się zobaczyć m.in.:
- Wodospad Černého Potoka
- Hajni Kostel
- Frýdlantské Cimbuří
- Jizera 1122 m n.p.m.
- Přírodní rezervace Klečové louky
- Paličník 944 m n.p.m.
Wycieczka pierwsza:
Prosto z Bartlovej Budy poszliśmy najpierw żółtym szlakiem do centrum miasteczka Billy Potok, a następnie zielonym do Wodospadu Černého Potoka oraz na punkt widokowy Hajni Kostel, a następnie ponownie żółtym szlakiem na kolejny punkt widokowy Frýdlantské Cimbuří. Potem skróciliśmy sobie drogę i nieoznakowaną drogą wróciliśmy do miejsca noclegowego.
Skrócenie trasy wynikało z tego, że dzieci czuły już duże zmęczenie, bo szlak był dość wymagający i kolejne godziny marszu bardzo by je zniechęciły do kolejnych wycieczek. Nieoznakowana ścieżka okazała się całkiem fajna i znacznie przyspieszyła powrót.
Wodospad i punkty widokowe to sztos! Pod wodospad naprawdę warto podejść, gdyż robi duże wrażenie. Tu spędziliśmy sporo czasu, dzieci bawiły się w wodzie, a my odpoczywaliśmy na ogromnych głazach.
Jeśli chodzi o punkty widokowe, to trzeba wiedzieć, że w rejonie czeskich Izerów znajdują się one często na skałach położonych na szczytach. Na ogół, aby wejść na samą górę trzeba się wspiąć po drabinach, śliskich głazach, a sam szczyt, co prawda ma barierkę, ale nie jest ona bezpieczna dla małych dzieci. Zatem jeśli się zdecydujecie wejść tam z dziećmi, musicie się liczyć, z tym, że bezpiecznie nie będzie. Ale za to widoki są imponujące! A i samo wejście dla starszych dzieci (my byliśmy z chłopakami w wieku 10 do 13 lat) może sprawić niezłą frajdę 😉 Nie polecam wspinaczki na skały osobom z lękiem wysokości!
Hajni Kostel
Frýdlantské Cimbuří
Droga powrotna
Wycieczka druga:
W drugi dzień naszego pobytu w czeskich Izerach wybraliśmy się na trekking wokół góry Jizery 1122 m n.p.m.
Tu podjechaliśmy samochodem (pozwoliło nam to zaoszczędzić około 2,5 godziny marszu w dwie strony). Auto zostawiliśmy na płatnym parkingu Smědava (koszt 100 koron za cały dzień). Mieści się tu też schronisko/hotel. Na miejscu znajduje się restauracja (taka stołówkowa, gdzie idzie się wokoło z tacą i nakłada co chce). My skorzystaliśmy z niej po wycieczce 🙂
Zalecam przyjechać tu z samego rana (my byliśmy około 9:00), bo potem parking bardzo szybko się zapełnia. Myślę, że jest to dość popularne miejsce na wycieczki górskie, zwłaszcza w weekendy.
Wokół góry Jizery prowadzi szlak czerwony, a następnie zielony (albo odwrotnie, w zależności od której strony się zaczyna).
Oczywiście warto wejść na sam szczyt, na który prowadzi żółty szlak (znowu trzeba się wspiąć po drabinkach na wysoką skałę). Widoki są stamtąd przepiękne! Można zobaczyć nawet Halę Izerską ze schroniskiem Chatka Górzystów 😊 . Żółty szlak jest dość wymagający, ale bardzo urokliwy. Zdarzają się tu drewniane kładki, ogromne głazy i bloki skalne, a także liczne kamienie. Droga cały czas pnie się w górę, ale zapewniam, że warto sobie zadać trochę trudu.
Po zaliczeniu szczytu, idzie się dalej czerwonym szlakiem, aż dochodzi się do Přírodní rezervace Klečové louky. Rezerwat, to teren bagnisty (torfowisko), a na końcu drewnianej kładki znajduje się punkt widokowy na okoliczny teren.
Potem górę się okrąża (można sobie nieco skrócić trasę wybierając zaraz za rezerwatem asfaltową drogę rowerową). I znowu my z uwagi na dobrostan dzieci tak zrobiliśmy – wybraliśmy krótszą wersję szlaku. Następnie wchodzi się na zielony szlak, który prowadzi do parkingu.
Wycieczka trzecia:
W ostatni dzień naszego pobytu w Czechach wybraliśmy się żółtym szlakiem, spod naszej kwatery na Paličník 944 m n.p.m. To niesamowicie urokliwa trasa, pełna małych wodospadów i drewnianych mostków. Nie jest trudna, ani szczególnie długa. Nam oczywiście zajęła więcej czasu aniżeli wskazywała mapa, gdyż co chwilę zatrzymywaliśmy się by podziwiać piękno okolicy, a Grześ mógł pobawić się w wodach potoku.
Na górze – co za niespodzianka 😉 – znowu czekała nas wspinaczka po drabinach na szczyt skałki. Tu również nie jest do końca bezpiecznie, ale widok powala! Osoby z lękiem wysokości i małe dzieci lepiej żeby zostały pod miejscem widokowym.
Po zejściu z góry przeszliśmy jeszcze kawałek dalej niebieskim szlakiem, do punktu, które na mapie zostało oznaczone jako miejsce widokowe. Tam znajdował się malutki jakby grób ułożony z kamieni, a poniżej zagadkowa dla nas instalacja (coś co przypominało pomnik?) z małym dzwoneczkiem i wyrytym imieniem. Czyżby tu zdarzyła się kiedyś jakaś tragedia?
Jeśli ktoś miałby siły i ochotę, to od Paličníka można iść niebieskim szlakiem na kolejny szczyt Smrk (1124 m n.p.m.). Wtedy byłaby to już taka dłuższa, bardziej całodniowa wycieczka. My niestety nie mieliśmy tyle czasu, bo musieliśmy wracać do Poznania.
Na czeskich szlakach (mimo weekendu – u nas to był długo weekend majowy) nie było wielu ludzi. Najwięcej turystów przyjechało pod Jizerę. Może dlatego, że to była sobota. Na pozostałych szlakach spotykaliśmy pojedyncze osoby, na ogół z psami.
Na wszystkich tych trasach można chodzić z psem. 😊 Niestety w Bartlovej boudzie nocleg z psem nie jest możliwy, chociaż wejście do restauracji już tak.
Bardzo polecamy te okolice na weekendowy lub kilkudniowy wypad. Od polskiej granicy to zaledwie kilkanaście kilometrów, a miejsce jest niezwykle ciekawe i piękne. Dodam jeszcze, że Czesi bardzo dobrze oznaczają trasy i szlaki, z tym, że trzeba się przyzwyczaić, że odległość podawana jest w km, a nie w godzinach tak jak u nas.