Katowice z dzieckiem w niecałe dwa dni
Katowice zawsze mijaliśmy przejazdem. Do tej pory nie było okazji żeby zatrzymać się w tym mieście na dłużej niż godzinkę. Tym razem postanowiliśmy to zmienić i spędziliśmy tu niecałe dwie doby.
Był to nasz taki krótki przystanek w drodze do parku rozrywki Energylandia w Zatorze.
Do tej pory myślałam, że Katowice są szarym, nieciekawym miastem, które kojarzy się głównie z zanieczyszczonym powietrzem, szybami i kopalniami. Jednak to co zobaczyłam na miejscu, bardzo mnie zaskoczyło!
Okazuje się, że Katowice to także bardzo nowoczesne, piękne dzielnice, sympatyczni ludzie, zaskakujące zakamarki i cudne widoki. Chcecie zobaczyć? To zapraszam!
Muzeum Śląskie
W Katowicach mieliśmy okazję nocować naprzeciwko Muzeum Śląskiego. Z okna hotelu widzieliśmy górującą nad miastem wieżę szybu „Warszawa II”, która bardzo nas intrygowała. Zaraz po zrzuceniu bagażu do pokoju hotelowego, szybkim odświeżeniu się, postanowiliśmy zobaczyć ją z bliska. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a my spieszyliśmy na teren Muzeum Śląskiego. Niestety okazało się, że muzeum jest już zamknięte, ale jeszcze zdążymy na wieżę widokową. I tak po zakupieniu biletu za 5 zł za osobę, po chwili jechaliśmy już panoramiczną windą na sam szczyt 40 metrowej wieży. Z góry rozpościerał się niesamowity widok na Strefę Kultury i całą panoramę Katowic. Przy zachodzie słońca wyglądało to cudownie!
Stamtąd udaliśmy się na wieczorny spacer po tej części miasta. Przeszliśmy przez labirynt przed budynkiem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i plac Wojciecha Kilara z piękną fontanną w kierunku Katowickiego Spodka. Miło było tak sobie bez pośpiechu posiedzieć na placu i popatrzeć na tańczące salsę pary w amfiteatrze przy niesamowitych kolorach zachodniego nieba.
Park Śląski Chorzów
Nazajutrz pojechaliśmy na wycieczkę do chorzowskiego Parku Śląskiego. Zajmuje on bardzo duży obszar, więc wypożyczyliśmy rowery miejskie, aby móc zobaczyć więcej w krótszym czasie. Niestety Park swoje lata świetności ma już za sobą, choć niewątpliwie jest to fajne miejsce na rodzinne spacery i aktywne spędzanie czasu. Zdecydowanie przydałby się remont niektórym obiektom. Ciekawostką jest kolejka linowa, która przebiega nad całym parkiem.
Ulica Mariacka
Kolejnym obowiązkowym punktem w Katowicach była ulica Mariacka. To jedna z głównych ulic śródmieścia. Mieści się tu mnóstwo knajpek i restauracji, co przyciąga tłumy mieszkańców i turystów. W 2008 roku ulica stała się deptakiem, więc bardzo miło i wygodnie się po niej spaceruje. Na końcu ulicy znajduje się oczywiście Kościół Mariacki, od którego ulica wzięła swoją nazwę.
Nikiszowiec – zabytkowe osiedle górnicze
Jednak to co zrobiło na nas największe wrażenie, to zabytkowa dzielnica Nikiszowiec, a właściwie dawne osiedle górnicze Nikiszowiec, które obecnie jest wpisane na Listę Pomników Historii.
Osiedle powstało w latach 1908-1919. Miała to być kolonia dla robotników pobliskiej kopalni. Tak więc oprócz samych budynków mieszkalnych wybudowano tam również sklepy, szkoły oraz kościół w centralnym punkcie osiedla. Wszystkie budynki były spójne architektonicznie, ceglane ze zdobieniami. Całość tworzy niezwykle klimatyczne miejsce, które naprawdę warto zobaczyć.
Obecnie Nikiszowiec to atrakcja turystyczna. Znajdują się tu kawiarnie i restauracja, są wytyczone trasy spacerowe, które można przemierzać z audioprzewodnikiem wypożyczonym z Informacji Turystycznej.
My w niedzielny poranek posnuliśmy się leniwie po tamtejszych uliczkach, zaglądając na podwórka i w różne zakamarki, a spacer zakończyliśmy pysznymi lodami w pobliskim lokalu. Spacerując tuż obok kościoła zauważyliśmy mur poświęcony pamięci górnikom, którzy stracili swoje życie w kopalni. Na murze zawieszono mnóstwo imiennych tabliczek z datami śmierci górników. Muszę przyznać, że widok ten ściska w gardle…
Niestety w tak krótkim czasie nie udało się zobaczyć więcej Katowic, w związku z tym na pewno wkrótce tam wrócimy, bo uważamy, że samo miasto, jak i okolice mają naprawdę wiele do zaoferowania.
P.S. W Katowicach mieliśmy bardzo ciekawe miejsce noclegowe. Spaliśmy w apartamencie, który zlokalizowany jest przy samym dworcu kolejowym, a nasze okna wychodziły wprost na tory kolejowe. Apartament ten wynajęłam z pełną świadomością i byliśmy zachwyceni takim widokiem z okna 😉 Grześ prawie wszystkie posiłki jadał na parapecie wpatrując się w pociągi, a największą sensację zrobiło oczywiście pendolino 😀