Wiosno, już przyszłaś?…
Już nie mogę się doczekać wiosennych, ciepłych dni, przyjemnego, lekkiego wiaterku i słońca, słońca, słońca, no i zrzucenia tych wszystkich kurtek puchowych, czapek, szalików, kozaków, rękawiczek…
Od kilku dni (na szczęście) mamy dużo słońca, które już całkiem nieźle przygrzewa. Do wiosny jeszcze trochę, ale i to już cieszy. I właśnie dlatego, wybraliśmy się dziś z Grzesiem na spacerek do naszego ogródka działkowego poszukać zwiastunów wiosny.
Oj, mieliśmy po drodze przygody… Nie wzięłam pod uwagę tego, że na ścieżce działkowej będzie wieeelkie błoto. No i co zrobił mój malutki synek uparciuszek? Oczywiście w nie wlazł, mało tego, pośliznął się i wpadł do grząskiego błocka prawie cały. A mamusia oczywiście nie wzięła mokrych chusteczek ze sobą. No trudno, był brudny od stóp do głów…
W ogródku szukaliśmy wiosny. Ale jeszcze za bardzo jej nie było widać. Krokusy i tulipany dopiero zaczęły wychodzić z ziemi. Jeszcze trochę czasu upłynie zanim zobaczymy kolorowe kwiaty. Pąki na drzewach i krzewach są też jeszcze malutkie i niepozorne. Natomiast ujrzeliśmy bazie na wierzbie :).
Było tak ciepło, że Grzesiu postanowił wyciągnąć wszystkie ulubione działkowe zabawki i oczywiście rowerek. Cieszył się tak, jakby widział je pierwszy raz. Zabawom, okrzykom radości i nawoływaniom nie było końca. Ciężko było go namówić do pójścia do domu na południową drzemkę.
Dzisiejszy spacerek był bardzo udany (choć były małe wpadki ;)). Grześ po przyjściu do domu i zjedzeniu drugiego śniadanka, szybko zasnął. A ja w tym czasie mogłam wyskoczyć do mojego ulubionego „koralikowego” sklepu po nowe materiały do wyrobu biżuterii :).
Ach, jak ja lubię takie dni :).