Czy koniec roku szkolnego to czas szkolny bez szkoły?
Od kilku lat zastanawia mnie pewien fakt i kompletnie nie mogę tego zrozumieć. Chodzi mi o te ostatnie dni w szkole, na koniec roku szkolnego, kiedy jest już po wystawieniu ocen, a młodzież i tak musi chodzić do szkoły. Musi?… No właśnie, i tu jest pies pogrzebany. Bo okazuje się, że w szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych to czysta hipokryzja.
Kiedyś rok szkolny kończył się ok. 20-22 czerwca. I było dobrze. Dzieciaki ten ostatni tydzień w miesiącu miały już wolne, bo przecież i tak jest gorąco, i tak już nic na lekcjach się nie robi, gdyż cały materiał został zrealizowany. Obecnie dzieci muszą chodzić do szkoły do końca. Zastanawiam się po co? W młodszych klasach są prawdopodobnie organizowane w tym czasie klasowe wycieczki, przeróżne wyjścia, natomiast w szkołach ponadpodstawowych???
Mam dwóch synów w dwóch różnych liceach. Obydwoje właściwie do szkoły już nie chodzą (choć oficjalnie przecież powinni), bo i tak „nikt z klasy nie chodzi”. Nie wiem jak to jest, czy nauczyciele sami namawiają uczniów do wagarowania w tych dniach, bo przecież mają kupę papierkowej roboty przed rozdaniem świadectw, czy też młodzieży się już po prostu nie chce, bo nie widzą w tym większego sensu. Ja również nie widzę w tym sensu, bo albo się do szkoły chodzi, albo nie. Ja jako rodzic nie wiem, czy mam z czystym sumieniem przyzwolić na tego typu wagary (bo przecież inaczej tego nazwać nie można), czy też mam robić chłopakom awantury. Mam pisać usprawiedliwienia, czy też jest jakaś wewnętrzna umowa z gronem nauczycielskim, że nikt obecności nie sprawdza? I co młodzież robi w tym czasie? Snuje się po galeriach i centrach handlowych, albo siedzi całymi dniami przed komputerem grając w gry lub buszując na fejsie… Masakra…
Po co sztucznie utrzymywać, że szkoła funkcjonuje w tym czasie normalnie, że odbywają się normalne zajęcia, lekcje, jak przecież wszyscy wiedzą, że tak nie jest… Czy nie lepiej by było powrócić do praktyk sprzed laty i po prostu oficjalnie wcześniej zakończyć naukę? Dzieciaki mogły by już wyjeżdżać na wakacje, cieszyć się wolnością i swobodą. A tak to nie wiadomo co robić, z jednej strony wyjechać na wypoczynek nie można, bo przecież trzeba świadectwo odebrać, a z drugiej strony szkoła nie zapewnia żadnych konstruktywnych, ciekawych zajęć, jak choćby warsztaty komunikacji, kurs szybkiego czytania, warsztaty nauki technik pamięciowych, kursy pierwszej pomocy i wszelkie inne zajęcia rozwojowe lub integracyjne, które mogą przydać się młodym ludziom w różnych sytuacjach, natomiast w klasach ponadgimnazjalnych spotkania z potencjalnymi pracodawcami (również oferującymi możliwość pracy dla młodzieży w czasie wakacji) lub z przedstawicielami uczelni.
Szkoda – zmarnowany czas… i tego właśnie młodzież się uczy: marnowania cennego czasu…