Czy picie alkoholu przez młodzież, to norma???
W ostatnich dniach uczestniczyłam w dyskusji w jednej z grup rodzicielskich na FB na temat prób picia alkoholu, palenia papierosów i brania narkotyków przez nastolatki. A dokładniej, czysto hipotetyczne pytanie zadane przez jedną z mam brzmiało mniej więcej tak: Jak byście zareagowały (co byście zrobiły?), gdyby Wasze nastoletnie dziecko przyznało się, że sięgnęło po którąś z ww. używek lub przyłapałabyś je na gorącym uczynku?
No właśnie, co zrobić w takiej sytuacji… Wiecie jakie pojawiały się między innymi odpowiedzi?
• Zapytałabym, czy mu smakowało?
• Zaproponowałabym wspólne wypicie, wypalenie papierosa lub trawki (!!!)
• Poradziłabym, żeby żuć natkę pietruszki (!!!???)
• Jeden sporadyczny wyskok, nie stanowi problemu
• Zapytałabym się, jak się z tym czuje?
Oraz:
• Sama eksperymentowałam, to przecież nic złego
• Picie alkoholu przecież nie jest złe
• Robiłam różne rzeczy, przynajmniej będę miała co wspominać na starość, nie będę się zastanawiać jak smakuje trawka, będę mogła ze śmiechem wspominać kace…
A wiecie, co ja myślę na ten temat?
Uważam, że poprzez:
- odpowiedni przykład rodziców,
- wpajanie dzieciom pewnych zasad,
- mówienie co jest dobre, a co złe,
- dyskutowanie o konsekwencjach wszelkich działań i poczynań,
- uświadamianie o tym, że niektóre używki mogą być bardzo szkodliwe dla zdrowia, a nawet życia,
można ukształtować młodego człowieka w taki sposób, że po prostu nie będzie miał ochoty na tego typu eksperymentowanie i próbowanie.
Oczywiście na taką odpowiedź, od razu pojawi się riposta w stylu: „Zawsze jak słyszę, że rodzic jest pewien, że jego 18-latek „nigdy nic”, to trochę mnie to bawi…”
A mnie nie bawi, bo sama byłam tak wychowana. Nie piłam alkoholu do 18-stego roku życia i wbrew wszelkim obawom nie miałam potrzeby spróbowania. Owszem, w dorosłym życiu raz po raz pozwalam sobie na winko, czy piwko do kolacji lub na jakiejś imprezie, jednak będąc nastolatką w ogóle nie ciągnęło mnie do tego typu rozrywek. Swoje dzieci również wychowuję w takich wartościach i ufam, że są na tyle mądrymi młodymi ludźmi, że potrafią właściwie decydować o swoim życiu.
Mając 18-latka i prawie 17-stolatka w domu, do tej pory nie zdarzyła mi się sytuacja, o jakiej pisałam na początku, więc chyba nasze (czyli rodziców) wzorce i sposób życia, w jakiś sposób wpływają na postępowanie i myślenie synów…
Niestety w naszym społeczeństwie istnieje niejako ogólne przyzwolenie na picie alkoholu przez młodzież, a także palenie papierosów. Nikogo to nie bulwersuje, nikogo nie dziwi… Na ulicach można spotkać coraz młodszych ludzi pod wpływem różnych środków odurzających. Jak widać z wypowiedzi niektórych osób, to nawet sami rodzice swoim nastoletnim dzieciom podają ten pierwszy kieliszek (pierwszy papieros) na sylwestra, czy z okazji jakiegoś święta. A trzeba pamiętać, że od jednego kieliszka, czy papierosa wszystko się zaczyna…
Z jednej strony nie chcemy, aby nasz 13-stolatek, czy 14-stolatek próbował używek, a z drugiej sami na to przyzwalamy lub wręcz zachęcamy (czasami nieświadomie). W szkole u jednego z moich synów był przypadek, że 16-stolatek przyszedł pijany (zataczający się) do szkoły. Pytam, gdzie są rodzice???
Jeżeli zatem, nie chcemy, aby nasze dziecko jako kilkunastolatek sięgnęło po alkohol, nie pijmy przy każdej okazji, nie opowiadajmy przy dziecku, jakie to picie jest fajne i jak świetnie po alkoholu można się bawić.
Jeżeli nie chcemy, aby nasze nastoletnie dziecko paliło papierosy, to rzućmy je sami, nie chodźmy z papierosem od rana do wieczora, nie palmy przy dzieciach.
Po prostu dajmy przykład swoim codziennym zachowaniem i naszą postawą.